rowery.homa.pl    
9 rowerów mojego życia kolarz - rowerzysta
rowery top lista - rowery.toplista.pl
TopLista - Wyprawy Rowerowe
Inne moje strony:
Mateusz Homa witryna prywatna
 
Skansen Muzeum Wsi Markowa
 
WChM Warszawski Chór Międzyuczelniany
 
 

 
rower szósty
szosa sport

czas

Czas kosztowania Wschodu.
Początek lat dziewiećdziesiątych ubiegłego wieku zapisał się na Podkarpaciu jako czas wzmożonej polsko-ukraińskiej wymiany handlowej. U "ruskich" można było kupić wszystko i tanio. W Łańcucie, na rynku, zwanym powszechnie "placem Balcerowicza", pojawił się niejaki pan Jurek, który w niedługim czasie zaopatrzył sporą część okolicznej młodzieży w ukraińskie szosówki. Eksploatacja roweru przypadła na czasy mojej największej aktywności cyklistycznej: ostatnia klasa ogólniaka, studia i pierwszy rok życia zawodowego.

rower

Rower dysonansów: optycznie toporny, ale o zdumiewająco wysokich właściwościach jezdnych. Zawdzięczał je głównie bardzo sztywnej, kompozytowej ramie i niezwykle nośnym zszytkom. To nieprawdopodobne, że rower, w którym było tyle rzeczy do poprawienia pozwalał na tak ekonomiczną i dynamiczną jazdę! Wielką zaletą tego roweru był niezbyt skomplikowany serwis. Kiedyś, tuż przed Leskiem (dokładnie na 100 km od domu) zepsuł mi się mechanizm zapadkowy w pięciotrybie. Poprosiłem wówczas pewnego uczynnego człowieka o użyczenie mi: młotka, gwoździa tzw."krokwiaka", smaru ŁT-4, pincety i małej agrafki. W kilkadziesiąt minut później rower był gotów do dalszej drogi.

to, co było...

Na ruskiej kolarce nie tylko jeździłem, ale również... latałem! Rzecz się działa w Lublinie, kiedy jechałem z dość dużą płytą sklejki przymocowaną do stelaża plecaka. Wiał silny, przeciwny wiatr. Na zjeździe udało mi się rozpędzić zaledwie do prędkości 40 km/h. Względna prędkość (moja prędkość + prędkość przeciwnego wiatru) prawdopodobnie była bliska 100 km/h. Przy nagłym podmuchu wiatru sklejka zadziałała jak lotnia i poczęło mnie odrywać od asfaltu!
Rower ten sprawdził się na asfaltach wielkowiejskich (Markowa) i wielkomiejskich (Warszawa), na bezdrożach markowskich pól, w lasach Pogórza Dynowskiego i na piaskach Kampinosu. Bez problemu pokonywałem na nim jednodniowe 200 km wycieczki.
Rower ów dwa razy był zawłaszczony. Pierwszym razem stał się ofiarą braku dojrzałości emocjonalnej kulowskich Urszulanek. Sprawczynią czynu kierowały względy osobiste. Roweru nie miałem dwa dni, a całą sprawę udało się rozwiązać też przed powiadomieniem o kradzieży policji. Dwa lata później rower został skradziony przez moczygęby z ul. Cyruliczej w Lublinie. Znajomość przestępczego środowiska pewnego życzliwego cyklisty pozwoliła znaleźć sprawców kradzieży. Ci przyznali się do niecnego czynu, ale nie chcieli wskazać miejsca przechowywania roweru. Szczęśliwie byli to pijaczkowie, a nie profesjonalni złodzieje rowerów. Dlatego padły słowa: "My musimy mieć dziś na flaszkę. Jak ty nam nie dasz, to sprzedamy twój rower za cenę flaszki".
 
 
 

intrudukcja   |   żabka   |   wigry 3   |   ukraina   |   wagant   |   mifa   |   szosa sport   |   decathlon   |   stratos   |   airline   |   epilog

© 2002-2012 Mateusz Homa